poniedziałek, 24 marca 2014

Krótki kącik sztuczny

Skoro kącik sztuczny, to będzie o sztuce. Będę recenzentem, bo kto mi zabroni?

Nie ukrywam - Polska w swojej aktualnej postaci, jako całość, nie jest czymś, co uważam za ideał, wiele rzeczy mi się nie podoba, wiele mnie irytuje. Ale nie chcę być nędznym malkontentem, skupiać się wyłącznie na narzekaniu i rozwoju listy tego, co drażni, dlatego podzielę się z Wami odkryciem.

Moi mili, znalazłem Polskę, która mi się podoba od lewej do prawej, z góry do dołu. Caluśka! Jest to naprawdę fajna Polska, o drugą taką ciężko, oj ciężko. Na szczęście jedna powinna każdego zadowolić. Oto ona:

Polecam każdemu, to kolejny bardzo dobry wytwór tego niepowtarzalnego tria, które ciężko zaklasyfikować ludziom, którzy się tym zajmują. Ja się tym nie zajmuję, bo się na klasyfikowaniu muzyki zupełnie nie znam.

Jeśli kogoś nie zadowala mój żenujący poziom recenzowania, to polecam recenzję opublikowaną na łamach Onetu. Stoi ona na daleko wyższym i nieosiągalnym dla mnie pułapie. Znajdziecie tam informacje o onirycznych pejzażach dźwiękowych, impresjonistycznych plamach, a także o efemerycznych konstrukcjach przypominających pajęczą sieć. Coś dla siebie znajdą również amatorzy efektów sonorystycznych  dysonujących interwałów niechybnie nawiązujących do mazurków Szymanowskiego. Z kolei dla modystów-melomanów interesująca może okazać się wzmianka o płaszczyku muzycznych niedopowiedzeń. Całość okraszona zgrabną oceną w skali 0-10. Mistrzostwo. 

A Polskę w dźwiękach Możdżera, Danielssona i Fresco polecam raz jeszcze z całego serca. Wprawdzie płaszczyk muzycznych niedopowiedzeń może okazać się nieosiągalny do zauważenia dla prostego człowieka, ale, przynajmniej w moim przypadku, nie zabrało to przyjemności z odbioru.

Pozdrawiam (:

czwartek, 13 marca 2014

Tako rzecze telewizja

Na Ukrainie ciężko o spokój, chociaż w końcu rządzą tam prawdziwi patrioci, ludzie światli, nieprzypadkowi, świadomi misji jaka przed nimi stoi i jednocześnie wystarczająco kompetentni by jej podołać. Jak powiedział dla faktów jeden z powstańców leczonych w polskim szpitalu: "Rany się zagoją, to wszystko nic nie znaczy, bo wygraliśmy wolność". Ogólną sielankę mąci jedynie ten wredny łachmyta i zbrodniarz Putin. Łamiąc wszelkie prawa, zasłaniając się rosyjską mniejszością na Ukrainie, której liczebność wynosi chyba z 15 osób, wdziera się do obcego państwa i próbuje siłą przejąć Krym. A trzeba przyznać, że w środkach nie przebiera - tajni rosyjscy żołnierze nieraz otwierają ogień do bezbronnych jak kaczki Ukraińców, zaraz zajmują szpital, jego personel odsyłają do domu, a chorych zostawiają bez żadnej opieki. To nie jest zachowanie na miarę XXI wieku, to średniowiecze! 

Słuszne decyzje podejmuje zachód, który oświadcza, że nie uzna wyników żadnego referendum planowanego na Krymie, ponieważ byłoby to poparcie dla barbarzyństwa Rosji, a cywilizowana Europa i Stany Zjednoczone uznają tylko polityczne metody rozwiązywania konfliktów, czemu nieraz dano w ostatnim czasie wyraz. No tak czy nie?

No chyba nie! Chyba ktoś tu oszukuje, ktoś tu jest niekonsekwentny i nieszczery! A media z tym kimś w polemikę bynajmniej nie wchodzą. A z kolei przeciętny odbiorca nie zwykł niestety polemizować z mediami.

Ciężko powiedzieć "jak jest" i nie znajduję nikogo popularnego, kto by zdawał się tak mówić. Można jednak z dużą pewnością powiedzieć jak nie jest. Nie jest tak, że Stany Zjednoczone prowadzą słuszne wojny, podczas gdy wszelkie działania Rosji należy uznać za niesłuszne. Z tym podstawowym i do granic możliwości banalnym twierdzeniem moim zdaniem nie można podjąć logicznej polemiki, a media chyba zdają się to właśnie twierdzenie z uporem lansować. Dlaczego? Bo są głupie? Chciałbym, aby to był powód.

W każdym razie jest to jedna z przyczyn, dla których nie przypisuje przekazom medialnym dużej wartości i siłą rzeczy w poszukiwaniach czegoś bardziej przekonującego wkraczam w bagniste obszary, które zwane są popularnie teoriami spiskowymi. Obszary odstręczające nawet nazwą (nieprzypadkowo i czasem niesłusznie), ale cóż poradzić i gdzie szukać ładu, jeśli w mainstreamowym obrazie świata tyle rzeczy się "nie dodaje", o czym mój prawie imiennik przezacny dziennikarz Mariusz Max Kolonko niestety nic nie chce powiedzieć?

Pamiętajmy, że media to ogromna broń, która nie leży w magazynie tylko dlatego, że akurat w naszym kraju panuje aktualnie pokój.

niedziela, 2 marca 2014

Wojenny ćwierk, czyli z wojną oswajanie

Blog wstrzymał oddech na czas ukraińskiej rewolucji, przepraszam. 

Już prawie nic mnie nie zadziwia na tyle, bym mógł wylać to na tutejszych łamach. Jednak prawie daje pewne pole do popisu i postaram się to pole teraz zaorać, obsiać i co tam się z polem robi. 

Oto Ukraina dała nam szansę z niewielkiej odległości przyjrzeć się wojnie. Na szczęście takiej niezbyt wielkiej, ale na nieszczęście takiej, która pochłonęła około 100 ludzkich istnień. Dla mnie, człowieka, który urodził się w roku 1993, a w miarę świadomie obserwuje losy świata od zaledwie paru lat, wojna jest czymś niezwykle odległym i nierealnym. Z mediów zaś płynie jasny przekaz, że wszyscy (poza Putinem oczywiście) na świecie chcą przede wszystkim pokoju. Nawet wszystkie wojny prowadzone w XXI wieku to operacje pokojowe! Na pewno nie chodzi w nich o żadne korzyści, które byłyby nadrzędne wobec ogólnoświatowego pokoju.*

Wobec przyswajania takiego obrazu świata, zderzenie z wydarzeniami rozgrywającymi się za naszą wschodnią granicą jest dosyć dużym szokiem, ale nie mam zamiaru zajmować się w tej chwili rozstrzyganiem kto ma rację, kto jej nie ma, kto tym steruje, a może czy jest to spontaniczna inicjatywa. Nie czuję w tej chwili wystarczających kompetencji w tym zakresie.

Cóż mnie tak dziwi?

W zasadzie nie ma tutaj co mówić o zdziwieniu, bardziej jest to jakaś forma szoku czy trwogi. Jeśli chcę się dowiedzieć jak ma się sytuacja w centrum walk, wchodzę do internetu. A tam już nie brakuje niczego. Na Youtube pod dostatkiem jest filmów. Możemy zatem bez problemu dowiedzieć się jak człowiek reaguje na postrzał, lub też jak wygląda mózg w czapce. No dobra, wiemy już jak wygląda bitwa i jej ofiary, ale przecież są jeszcze te nieubrudzone persony w garniturach. Co oni na takie rozboje?

Mogę wejść na któryś z portali informacyjnych, ale jeśli bardziej cenię sobie informacje z pierwszej ręki, do tego podane w zwięzłej formie, to wybiorę raczej Twittera, gdzie wielu pierwszoplanowych aktorów polskiej sceny politycznej, na czele z sikorskimradkiem, prowadzi swoje konta/kampanie wyborcze. Być może jestem jakiś opóźniony, ale dziwnie mi wygląda, że gość będący jedną z najważniejszych osób w Polsce wykonuje swoje obowiązki po czym szarpie się za internety i płodzi wpisy typu:
 Zakończyła się telekonferencja ministrów SZ USA, UE, GB, D, FR, IT, Tur, CAN, JAP i Polski ws. rosyjskiej interwencji zbrojnej wobec Ukrainy
Jeszcze lepszym przykładem dość szczególnej odmiany języka polskiego popisał się rzecznik MSZ:
Min. już w Kancelarii narada+intensywne konsultacje z partnerami z UE i USA o sytuacji na
To tylko przykłady, nie żadne odosobnione przypadki. W moim odczuciu Twitter powoduje pewną degrengoladę języka pisanego i nie mogę jakoś sobie poukładać w głowie faktu, że osoby, które powinny dawać przykład swoim zachowaniem, poddają się idiotycznej modzie na skracanie wszystkiego do 160 znaków.

W każdym razie tak nam się jawi dyplomatyczna strona konfliktu zbrojnego w 2014 roku. Nie żadne obszerne oświadczenia, tylko właśnie 160-znakowe ćwierki.

No i jeszcze samojebki z Majdanu.


* Refleksje na temat pokojowych wojen i ich kreacji w mediach powinny znaleźć rozwinięcie w niedalekiej przyszłości

Pozdrawiam (: