czwartek, 9 stycznia 2014

Wiesz, że dobrze wiesz.

Ten problem może dotknąć każdego i wielu dotyka. Sprawiającego niezbyt dobre wrażenie pasażera pociągu może dotknąć, ale i wykształciucha równie dobrze też. Chodzi o to, że generalnie jest kilka sformułowań, które przez aparat mowy przechodzą z dużą trudnością. Takie sformułowania to na przykład banalne "przepraszam, to moja wina", czy bardziej złożone i wypowiadane na ogół do siebie "skończył się papier". Bynajmniej nie do drukarki. Jednak słowa, których brak jest dla mnie o wiele częściej bolesny, to: "nie wiem", "na tym się nie znam", "nie będę się wypowiadał jako autorytet w tej dziedzinie, gdyż nie zgłębiłem jej na tyle, by to czynić". 

Spokojnie, nie musisz być pieprzonym omnibusem, zwłaszcza takim tanim, za dwa złote choćby, który swoją opinię najczęściej kształtuje na bazie opinii tyle samo wartych autorytetów. Ani za to nagród nie rozdają, ani emerytury wcześniejszej. Zdaje się, że tej świadomości czasem niektórym brakuje i występuje wówczas silne parcie na wypowiadanie się na każdy temat.

Mamy na przykład taką sytuację, że na topie jest jakiś temat, który Ciebie, drogi czytelniku, interesuje. Każdy o tym mówi i wtedy taki omnibus za dwa złote myśli sobie: "no nie, przecież ja też muszę coś powiedzieć jak mnie zapytają, bo wyjdę na debila". A później trafiasz na takiego omnibusa, on mówi swoje zdanie, bo temat jest taki rozdmuchany, że każda rozmowa do niego prowadzi, Ty go pytasz, dlaczego akurat tak uważa, skoro jest jeszcze taki aspekt tego problemu i w tym momencie już mamy impas, bo okazuje się, że omnibus zaczyna nieudolnie improwizować w nadziei, albo, co gorsza, w głębokim przekonaniu, że spektakularnie się obroni i nie będzie kretynem. Niestety finał będzie taki, że nadzieja okaże się złudną, przekonanie nieuzasadnionym, a omnibus kretynem. A można było w kluczowym momencie powiedzieć: "nie interesuje mnie to". 

Cały ten problem jest trochę takim życiowym wymiarem zdania "Wiem, że nic nie wiem" pana Sokratesa. Dla niezorientowanych dodam, że według badań amerykańskich naukowców* wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie nie trzeba być filozofem, ażeby móc utożsamiać się z ową sentencją. Zachęcam wszystkich. 

Oczywiście, nie ma co obnosić się ze swoją ignorancją, ale znacznie gorszą opcją jest jej (na ogół nieudolne) maskowanie, bo maska prędzej czy później spadnie. A na co komu ta bieda? Będą wytykać paluchami, obśmiewać, pojawią się złośliwe uśmiechy i takie tam. A już najbardziej to się będą śmiać pozostałe omnibusy.

* Amerykańscy naukowcy wystąpili tu w roli najwyższego autorytetu statystycznego Polaka. Równie dobrze mógłbym napisać, że tak stwierdził w jednej ze swoich encyklik jegomość santo subito por favor Karol Wojtyła.

Na koniec pozdrawiam wszystkich zawiedzionych nieregularnością tego bloga i jednoczę się z Wami. Postaram się publikować coś choćby raz w tygodniu. No i szczęśliwego Nowego Roku 2014. Mam też nadzieję, że Gody były Szczodre, a święta wesołe pomimo braku moich życzeń. W ramach rekompensaty w sposób nieautoryzowany umieszczam świąteczny dwuwiersz autorstwa mojego skrywającego mnogie talenty brata:

Niech Was Jezus łaską pieści
jak w gniazdku woltów dwieście trzydzieści.

(:

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Nie krzycz, nie przeklinaj bez powodu, nie bądź niemiły bez powodu :*