niedziela, 30 czerwca 2013

TSJ

Jako że każdy szanujący się blogger, vlogger, czy co tam innego ma swój ciekawy lub mniej ciekawy cykl, to uznałem, że i mi się taki należy. Mój cykl jak już się co po niektórzy pewnie domyślają będzie kozacki i będzie bił na głowę wszystkie inne cykle, jakie do tej pory znaliście. Będzie szalony. Dlaczego? Dlatego, że nie będzie cykliczny, bo nie będzie regularny. A w cykliczności chodzi chyba głównie o regularność, chyba, że się mylę, to poprawcie. Niemniej nazwałem ten nieistniejący jeszcze twór cyklem, bo taka nazwa mi odpowiada i koniec. 

piątek, 28 czerwca 2013

Wychowanie moralne i etyczne w szkole.

Jak sam tytuł wskazuje, jest to kolejna część cyklu "Religia w szkole jest (...) bezsensowna (...)". Gówno prawda, wcale na to nie wskazuje - chciałoby się rzec, ale działalność ludzi pokroju bohatera jednej z poprzednich publikacji - pana Michalika - sprawia, że wychowanie moralne i etyczne w szkole najczęściej sprowadza się tylko i wyłącznie do lekcji religii. 

Dzisiaj opowiem o stronie czysto teoretycznej wspomnianej niedawno kleru dwudziestoletniej wojny o religię w szkole. O przywróceniu jej po najciemniejszym okresie w historii naszego kraju, który przyrównać można chyba jedynie z okresem "od początku do 966 roku", mianowicie po okresie PRLu. Śmiało można powiedzieć, że dla Polski był to okres straszniejszy, niż dla rozwoju nauki tysiąc lat średniowiecza, jak sądzę. Tak naprawdę to nie wiem, urodziłem się w 1993 roku. 

środa, 26 czerwca 2013

Osaczony jak katolik w Polsce

Na dziś będzie rada dla tych, którzy będą aspirować do stawiania zarzutów i krytykowania moich wypowiedzi, szczególnie na temat kościoła katolickiego i trochę wyjaśnień.

Rada: Przede wszystkim nie popełniajcie elementarnego błędu. Nie można przyznać się do tego, że krytykuje się fragment, bo całości się nie czytało. Ja rozumiem, pewnie się nie dało - za dużo jadu, nienawiści. Przecież wiem, co piszę. Wiem, że nie ma tam krzty szacunku, dystansu, żartu. Ale mimo wszystko nie przyznawajcie się, że nie przebrnęliście przez całość. Tracicie wtedy na wejściu całą wiarygodność, zamiast ją zachować i stracić trochę później.

Dlaczego zarzucam ludziom, że nie słuchają kazań? Już wyjaśniam.

wtorek, 25 czerwca 2013

Nie krzyczeć

Znowu natrafiłem na świetny polsatowski program "Tak czy nie?", którego prowadząca wydaje się być kompetentna chyba jedynie do tego, by zadawać tytułowe pytanie. Pan Winnicki z panem Andrzejem Celińskim dyskutowali o sprawie ostatniego incydentu w czasie wykładu Zygmunta Baumana na uniwersytecie we Wrocławiu. 

Nie będę jednak roztrząsał, który z panów miał rację w tym sporze, bo naturalnym jest, że nie miał jej żaden z nich, tylko ja, ale nie powiem Wam jak jest naprawdę. Refleksja moja, będąca owocem obejrzenia tego programu, tyczyć się będzie sposobów komunikacji preferowanych przez sporą część populacji. Otóż ta spora część wierzy głęboko, że im głośniej się wyraża myśli, tym większa szansa na przekonanie innych do swoich racji. Wydaje mi się, że niestety robią sobie (a zwłaszcza rozsądniejszej części populacji o tych samych poglądach) takim wierzeniem dużą krzywdę. Weźmy sytuację z owego wykładu:

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Dobrze gadają, polać im cyqt!

Na maturze można zdawać przedmioty uważane często za drugorzędne, chociaż wszystkie są ważne i wpływają na całościową ocenę uczniów. To dlaczego nie można zdawać religii? – zapytał abp Józef Michalik.

No właśnie, dlaczego? To powinno być oczywiste, tak jak oczywista jest katecheza w szkole, po dwie godziny w tygodniu przez 12 lat, jak dobrowolne w niej uczestnictwo no i oczywiście jak finansowanie jej z budżetu państwa! A jednak jakieś antypolskie wtyki w rządzie mają czelność do tego nie dopuszczać.

No dobrze, to może teraz jakieś argumenty przeciwko religii na maturze panie Michaliku:

Skąd ta nazwa?

To powinno pozostać do Waszej interpretacji, ale dam Wam kilka propozycji:
  1. W nazwie jest jedna literówka, powinno być "Odpady główne", czyli chodzi o najważniejsze i podstawowe resztki.
  2. W nazwie są dwie literówki, powinno być "Odpady głównie", czyli jakieś resztki ze świata zebrane i zredagowane.
  3. W nazwie są dwie literówki i jedna litera za dużo, powinno być "Odpad główny", co sugerowałoby, że w nazwie chodzi o mnie i że określam się mianem odpadu, czyli jakiegoś ubocznego owocu świata.
  4. W nazwie nie ma literówek tylko jeden błąd fleksyjny i określa ona kontent bloga, którym są zebrane myśli i poglądy, które nigdzie indziej nie znalazły ujścia z mojej głowy. Zatem głowne.
  5. W nazwie nie ma literówek ani innych błędów, niemniej jednak jest ona bez sensu.

Powyższy post jest postem bonusowym, co oznacza, że pewnie niedługo, jeszcze dzisiaj opublikuje jakiś inny, ciekawszy. 

Ps. Uznałem, że nie będę się przechwalał spektakularnością sukcesu, jaki odniesie ten blog i artykuł na ten temat pozostanie jak na razie nieopublikowany. Szkoda!

Pozdrawiam (:

niedziela, 23 czerwca 2013

W Białymstoku ludzie szaleją.

Białystok to chyba nie do końca miasto, a bardziej stan umysłu. Bo byłem w Białymstoku, dlatego o tym piszę. Ale przecież byłem też w Warszawie, Lublinie i Krasnymstawie. W kilku innych miejscach z resztą też. Panie kochany, toć ja i Hutki roztoczańskie zwiedziłem. Ale o tym nie będę pisał. Chociaż o Hutkach może coś wrzucę, jednak ze zgoła innego powodu. 
W każdym razie dla człowieka żyjącego całe życie poza Białymstokiem, wizyta w tym niepozornym mieście jest szokująca, o ile jest on co najmniej średnio wnikliwym obserwatorem świata i ludzi. Jeśli nie jest, to podejrzewam, że nawet odwiedzając Alaskę nie zauważy, że ludzie mówią innym językiem. Że nie ma ludzi. Ale ja akurat jestem cholernie wnikliwy, z tego też powodu świat doczekał się (w końcu! zewsząd napływają podziękowania) mojego bloga.
Zatem, wracając do rzeczy po tej, musicie przyznać, ciekawej dygresji, opowiem Wam krótko (bo taka też była moja tam wizyta) o stolicy Podlasia, a dla własnej wygody przyjmę upośledzoną formę opowiadania-reportażu:

sobota, 22 czerwca 2013

Bazar

Za dwa lata nowy przydział. Najwyższa pora aby spokojną sytuację na bazarze zmącił nowy przedsiębiorca. Być może jak dobrze namąci, to dostanie duży stragan. Zatem rozpoczyna już organizację różnorakich festynów, rozdaje lizaki, oferuje to, czego nikt jeszcze nie zaoferował, albo produkuje to, czego już nie ma, a ludzie się za tym stęsknili (Magic Stars od Milkyway).

Przedsiębiorcy, którzy mają już swoje stragany znacznie mniej będą się skupiali na reklamowaniu swoich dobrze znanych towarów, a więcej na udowadnianiu, że towary konkurencji są nieświeże, albo trujące i w ogóle konkurencja chce wszystkich zabić. W ten sposób będą chcieli powiększyć swoją klientelę, która odejdzie od dotychczas zaufanych straganów.

piątek, 21 czerwca 2013

Watykan szaleje!

A dzisiaj Mącimilian wypowie się na temat pana Bergoglio. Kto to jest? Już pewnie mało kto pamięta, a to papież Franciszek. Tak naprawdę będzie to trochę wypowiedź z cyklu "nie znam się, to się wypowiem", ale kto mi do cholery zabroni, skoro nikt nie zabrania babie na antenie Polsatu zadawać bardzo niewygodne pytania Korwin-Mikkemu o wewnętrzne sprawy jego partii? 

czwartek, 20 czerwca 2013

Dlaczego ten blog podbije świat?

O co chodzi?

Chodzi o to, że umiem pisać świetne rzeczy. Takie rzeczy, że sobie nigdy nie wyobrażaliście, że ktoś by mógł umieć coś takiego robić. Zadawaliście sobie na pewno pytania typu: "jak świetne mogą być rzeczy napisane przez jednego człowieka, z jednym mózgiem, z jednym sercem, z dwoma płucami i tak dalej?". W odpowiedzi na nie wyobrażaliście sobie różne artykuły, może ktoś sobie nawet książkę całą wyobraził, taki miał polot. Ale te wszystkie rzeczy, coście sobie wyobrażali, nie były tak świetne, jak rzeczy pisane przeze mnie.